Mały Gej przeciwko logice – zamknięcie tematu Krysiaka

Mały Gej przeciwko logice – zamknięcie tematu Krysiaka

Na samym początku chcę wam wyjaśnić, że to druga wersja tego tekstu. Niestety złapałom się na traktowaniu poważnie błazna, którym jest Waldemar Krysiak, a to jest błąd. Jeżeli ktokolwiek sądzi, że rozmowa z nim ma jakikolwiek sens, to jesteście bardziej naiwni niż ja. Dlatego, jeżeli macie z nim wejść w dyskusje, to pamiętajcie – to jest cyrk, a Krysiak to małpa rzucająca w was gównem. 

Pierwszy raz zobaczyłom post Krysiaka w 2019 roku. Dopiero zaczynałom identyfikować się z lewicą i chciałom dobrze. Zbudowałom własne osobiste piekiełko wybrukowane dobrymi chęciami. Uczciwie przyznam, że nie wiedziałom z kim wdaję się w polemikę. Mija pięć lat od momentu, gdy po raz pierwszy o mnie napisał. Według mnie to odpowiedni moment, aby podsumować moje uczucia względem Myślozbira i zamknąć ten temat raz na zawsze. 

Początki cyrku 

Pamiętam, jak w 2020 roku zwróciłom uwagę na geja, który próbował zyskać popularność w środowisku prawicowym. Już wtedy jego obsesja na punkcie osób transpłciowych wydała mi się niepokojąca. Jako „ally” dostrzegałom problem w jego zachowaniu, choć samo nie wyszłom jeszcze z szafy jako osoba trans. W tamtym czasie starałom się również unikać otwartego mówienia o mojej biseksualności. Nie chciałom, aby moja orientacja czy tożsamość płciowa definiowały moją obecność w przestrzeni publicznej. To moje pisanie miało mi dać rozpoznawalność, a nie dramy i bycie osobą LGBT. Jak wiemy, nie udało mi się to. 

Waldemar Krysiak zbudował swoją karierę na byciu tym prawicowym gejem. Zrozumiał, że ludzie o pewnym światopoglądzie chcą słuchać geja, który upiera się, że nie jest prześladowany i ma dość tej “złej lewicy”. Paradoksalnie zrobił to o co mnie oskarżał – wykorzystał swoją orientację do zdobycia popularności. 

Od razu skojarzył mi się z Milo Yiannopoulos, popularnym dawniej w USA gejem prawicowcem. Będzie to dla was szokiem, ale nie zawsze byłom lewakiem. Pochodzę z centro-prawicowej rodziny, więc za młodu obserwowałom anty-woke ruch 2016 roku. Też dlatego tak reaguję na woke histerię w Polsce, bo byłom świadkiem powstawania tej paniki za oceanem. 

Yiannopoulos i Krysiak mają wiele wspólnego. Obaj romansują z prawicą, obierając sobie za cel osoby transpłciowe oraz innych queerów. Zaczęłom komentować Krysiaka, bo jego działalność wydawała mi się powtórką tamtej historii. Mimowolnie pomogłom mu jednak zyskać rozpoznawalność, kiedy wraz z innymi osobami LGBT próbowałom go wyjaśnić. My staraliśmy się edukować, a on pisał obrzydliwe wierszyki, w których kpił z samobójstw osób transpłciowych. 

Od początku powinniśmy byli go zignorować. 

Kim jest grifter? 

Nie ma słowa lepiej opisującego działalność Krysiaka. Political Dictionary definiuje griftera jako osobę, która zdobywa pieniądze poprzez wykorzystywanie lub oszukiwanie innych. Jednak w polityce słowo to odnosi się do ludzi, którzy wykorzystują aktualne, popularne tematy polityczne jako sposób na wzbogacenie się i zdobycie sławy. Często są to kwestie będące centrum paniki w społeczeństwie, takie jak prawa kobiet, prawa osób LGBT, prawa mniejszości religijnych czy prawa imigrantów. Jakimś cudem tematy te niemal zawsze dotyczą nieakceptowanych grup społecznych. 

Dokładnie to robi Krysiak. Ofiarami jego ataków nie są wyłącznie osoby trans, ale także inne mniejszości. Bierze udział w nagonce na imigrantów, propaguje ideologię Red Pill i walczy z prawami kobiet, w tym z dostępem do aborcji. Jako biały mężczyzna wypowiada się o tym, z jakimi słowami powinny się dobrze czuć osoby czarnoskóre, jakby jego opinia w tym temacie miała znaczenie. Gdziekolwiek pojawia się obyczajowa wojna na prawicy, tam pojawia się on i jego “niepoprawne politycznie opinie”. Tak bardzo niepoprawne, że zgodne z aktualną narracją. 

Nie jest trudno zauważyć, że Krysiak kształtuje swoje poglądy w zależności od aktualnych trendów. Gdy temat przestaje budzić zainteresowanie, znika z jego narracji, jakby nigdy o tym nie pisał. Trzeba przyznać, że robi to skutecznie. Real time marketing king slay! 

Krysiak wielokrotnie zarzucał, że ja chcę atencji, a moje poglądy i tożsamość to tylko przejaw tego pragnienia. Mocne słowa, zwłaszcza od kogoś, kto zbudował swoją osobowość i tożsamość na przypodobaniu się prawicy. Mam kilka pytań. Co stanie się, gdy przestanie mu się to opłacać? Jak wtedy będzie wyglądać jego strategia? Jaka mniejszość stanie się kolejnym zagrożeniem dla Krysiaka, jak osoby trans zostaną zaakceptowane? 

Temat zastępczy 

W grudniu opublikowałom wpis o micie „woke” w fantastyce. W ciągu kilku godzin Krysiak już go skomentował, więc chciałom mu odpowiedzieć. Oczywiście miał problem z kolorem skóry Halle Bailey, twierdząc, że Ariel „musi być biała”. Dodał do tego absurdalny komentarz o rybach głębinowych i ich kolorze, ignorując fakt, że biologicznie poprawne syreny byłyby ssakami, a większość ryb głębinowych jest czerwona lub czarna. 

Spędziłom dwa dni szukając informacji na temat pochodzenia syren oraz samej bajki autorstwa Andersena. Zmarnowałom za dużo czasu na pisanie tego, jak Mała syrenka to metafora orientacji seksualnej chaotycznie bi Andersena oraz jego miłości do mężczyzny, który go nie chciał. Weszłom głęboko w mitologie azjatyckie i afrykańskie, aby dowiedzieć się jak najwięcej o ich wersjach syren. Dopiero po napisaniu 10 stron notatek o Małej syrence dotarło do mnie, że piszę o temacie zastępczym. 

Niby dlaczego dorosły mężczyzna miałby zajmować się tematem filmu dla dzieci? Co go tak zszokowało w średniej bajce sprzed 2 lat? Krysiak nie wykazuje zainteresowania popkulturą. Do momentu, w którym to nie jest obrona treści anty trans lub gwizdek o niszczeniu “białej kultury”. Tutaj nie jest problemem to, że live action od Disneya to cash graby. Po prostu dali szanse aktorce, która jest czarnoskóra, co jest dla niego “woke”. 

Krysiak nie napisał nigdy o tym, jak Disney zmienił historię, przez co zlikwidował przekaz Andersa. Nawet nie wspomniał o tym, że to metafora miłości mężczyzn do mężczyzn. Jak już mówi o tym, że w oryginale bajka dotyczy historii dziejącej się w Danii, to nie mówi o umieszczeniu przez Disneya ryb tropikalnych w Bałtyku oraz złej architekturze. Nawet nie krytykuje tego, że Urszula to postać wzorowana na mocno kontrowersyjnej drag queen Divine, która jest lekko mówiąc +18. 

Tak samo jego uwielbienie Rowling jest sztuczne. Gdyby nie jej transfobia, to nie wstawiałby głupich wpisów o jej twórczości. Chcę tylko dodać, że w tych wpisach zazwyczaj tylko pisze o tym, jak Rowling jest wybitna i pokrzywdzona. Kiedy porusza już lore Harry’ego Pottera, to w jego wiedzy jest tyle błędów. W tych płytkich wyznaniach uwielbienia widzę coś tak fałszywego, że mnie obrzydzają. 

Krysiak napisze o wszystkim dla zasięgów. Zaangażuje się w głupie przepychanki o syrenkach, będzie chwalił słabe książki dla nastolatków i sprzeda swoją godność. Tylko po to, aby wpisać się w prawicowe trendy. Jak smutne jest patrzeć na to, jak Myślozbir nie ma kręgosłupa moralnego. 

Kolejne kłamstwa 

Ten „konflikt” stał się częścią mojej codzienności. Gdybym miało wypisać wszystkie sytuacje, w których Krysiak o mnie kłamał, musiałobym spędzić kilkanaście dni na szukaniu tego syfu w jego publikacjach. Mamy tam wszystko: jak obsesja na punkcie mojej orientacji – bo oczywiście wie lepiej ode mnie, czy jestem bi. Nawet kiedyś żartował, że by mnie nie zgwałcił. Jakby chęć uprawiania seksu bez zgody miała być komplementem, a brak tej chęci obelgą. 

Najzabawniejszym elementem tego lore jest jego obsesja na punkcie mojego deadname oraz jego skrótu. Posługuję się imieniem Mania od ponad 18 lat, a wiele osób w moim życiu prywatnym nawet nie zna mojego deadname. Krysiak kiedyś też z niego korzystał, ale coś mu się odkleiło. Teraz nazywa mnie Marysią, sądząc, że to mnie boli. Jak zdarta płyta powtarza ten skrót imienia, bo oczywiście on wie lepiej ode mnie, co mnie rani. Prawda jest taka, że mam to gdzieś. Wykorzystywanie jednej sytuacji sprzed trzech lat, gdzie osoba z mojego życia robiła na mnie nagonkę. Odkrycie, że rozpowiadała mój deadname było dla mnie szokiem. Dla Krysiaka nie istnieje coś takiego jak kontekst. 

Taki spoiler dla Krysiaka: jeżeli coś naprawdę mi przeszkadza, to nie komentuję tego w Internecie ani o tym nie mówię. Mam wystarczająco dużo tego legendarnego IQ, by nie dawać takim osobom jak on amunicji na mnie. Tylko bliskie mi osoby oraz moja terapeutka mają dostęp do rzeczy, które mogłyby mnie zranić. Krysiak nawet nie zbliżył się do tych rejonów. 

Czasami Krysiak wchodzi w kolejny poziom gęstości. Przykładem jest to, jak z powodu strajków aktorów i pisarzy w Hollywood zdecydowałom się na wstrzymanie z pisaniem o popkulturze. Dosłownie o tym był mój wpis, a o takie coś prosiły osoby powiązane z organizacją tych protestów. 

Mój tweet i chaotyczne podkreślenia Krysiaka oraz jego komentarz… zaprzeczają sobie. Pomimo tego jego fani weszli w komentowanie mojej twórczości pisarskiej, która nic nie ma wspólnego z tematem wpisu – czyli nie oglądaniem i promowaniem twórczości Hollywood w trakcie protestu. 

Obserwujący Krysiaka mają gdzieś prawdę. Jak pelikan łykają tweety, w których treści z grafiki zaprzecza jego słowom. Prawica tak płacze na temat śmierci komedii, a potem na serio biorą oczywiste żarty. Oni chcą mieć dowody na istnienie tego okopanego wroga – lewaka, który ma być hipokrytą. 

Dlatego ja jako “Julka” nie mam prawa do śmiania się. Ostatnio Krysiak zareagował na grafikę, którą zrobiłom do tego artykułu. Ktoś zażartował, aby Krysiak mnie zatrudnił jako grafika i on stwierdził, że nie, bo współpraca ze mną byłaby trudna przez moje AuDHD. Zupełnie, jakby praca dla niego nie była wizją piekła. 

Każda osoba mająca minimum rozumu wiedziała, że to nie jest prawdziwa oferta pracy. Dlatego wyśmiałom tę sytuację (tweet 1 i 2). Aby podkreślić jej absurd napisałom 420 – liczbę związaną z paleniem zioła. 

Jakby czytali to fani Krysiaka, napiszę to jak najczytelniej: Nie jestem grafikiem. Nie wystawiłom oferty, aby robić grafiki. Nie zamierzam pracować w tym zakresie. Nie mam wiedzy, aby sprzedawać takie coś. I zdecydowanie nie wzięłabym za coś stworzonego w Canvie w 20 minut 420 tysięcy. 

Większość z tych sytuacji jest zabawna lub żałosna. Jednak raz Krysiak pomawiał mnie o to, że wykorzystam pieniądze ze zrzutki, aby zrobić sobie tatuaże. 2024 był najtrudniejszym rokiem mojego życia. Wszystkie moje plany się posypały i nie byłom zdolne do pracy. Dlatego poprosiłom o pomoc finansową obserwujących. Nie wiem, jak bez was dałobym sobie radę. 

Krysiak zobaczył to cudowne wsparcie, którego się nie spodziewałom i postanowił mnie oskarżyć o kradzież. Bo dla mnie takie wydanie tych pieniędzy byłoby kradzieżą. Wielokrotnie wykorzystał już przeciwko mnie tę zbiórkę, bo śmiałom poprosić o pomoc. Jednak takie oskarżenia mogą negatywnie wpłynąć na moje życie. Jakie wydawnictwo podpisze umowę z osobą, która okrada ludzi z Internetu? Dla niego kłamanie jest tak normalne, że ma gdzieś niszczenie życia innym. W szczególności, że wstawiałom dowody na to, że nie wykorzystałom tych pieniędzy na tatuaże, ale on nie usunąl swojego wpisu. 

Rozumiem, że można komentować moje publiczne wpisy. Mam wiele do zmiany w sobie i często słusznie jestem krytykowane za niektóre publikacje. Mam również dużo do poprawy w moim stylu pisania i wciąż daleko mi do poziomu, na którym mogłobym wydać książkę. Jednak nie toleruję kłamstw, manipulacji, personalnych ataków ani wyciągania prywatnych spraw spoza Internetu. A właśnie to regularnie robi Krysiak – i to jest mój problem z jego twórczością. 

Pisanie do ściany 

Nie wierzę, że ten tekst cokolwiek zmieni. W mojej opinii może nawet pogorszyć sytuację. Mogłobym usunąć konto, przestać mówić o byciu osobą LGBTQ+, a Krysiak i tak nadal publikowałby moje wpisy sprzed lat. On potrzebuje osób, które może wykorzystywać jako chochoły dla swojej publiczności. W tej sytuacji nie jestem wyjątkowe – Krysiak regularnie wstawia posty hejtujące ważniejszych lewicowych twórców niż ja. 

Dlaczego więc to publikuję, skoro wiem, że nic nie mogę zrobić? Potrzebuję zamknąć ten temat. Koniec z dawaniem mu mojej uwagi – po prostu nie jest jej wart. Ja będę szło do przodu, a on dalej będzie robił awantury o to, że osoby transpłciowe śmią istnieć. Mam dość zajmowania małej przestrzeni tylko po to, by nikogo nie urazić lub nie rozczarować. 

Ta sytuacja wiele zmieniła w moim życiu. Staram się pilnować, co publikuję, by moje treści nie dotarły do bliskich mi osób. Odmawiam informowania o zawodzie, do którego zdobywam kompetencje. Latami bałom się publikować moje teksty, widząc, że on – choć pisze na podobnym poziomie – ma redakcję, która go wspiera. 

Ten rok to dla mnie sprawdzian, czy mogę stać się osobą, którą chcę być. W mojej przyszłości nie widzę miejsca na przejmowanie się Krysiakiem, a nawet na pisanie o nim. Każdy lewicowiec powinien go zablokować i ignorować. On nie jest żadnym ostatecznym wrogiem osób transpłciowych. To tylko smutny gej z nierozwiązanymi traumami. 

4 komentarze do “Mały Gej przeciwko logice – zamknięcie tematu Krysiaka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę