- przez Mania Willim
Są książki tak złe, że ich czytanie wywołuje śmiech i zażenowanie. Właśnie tego typu publikacją jest książka „Red Pill. Samiec Alfa musi wrócić.”, za której autora podaje się Roman Warszawski. W życiu trafiałom na wiele pozycji pełnych błędów merytorycznych i kierowanych szkodliwymi ideologiami. Niestety wśród nich ta książka nie wyróżnia się nawet wyjątkową nijakością. Nie jest w jakiś sposób nowatorsko zła – wręcz przeciwnie, jest typowym przykładem taniej propagandy ubranej w płaszczyk pseudonaukowego tonu. Co jednak sprawia, że jej czytanie to tak nieprzyjemne doświadczenie? Dlaczego zamiast wzbudzać kontrowersje, wywołuje jedynie znużenie i irytację?
Kwestia autorstwa i gatunku
Niezrozumiałą dla mnie kwestią jest przedstawianie Romana Warszawskiego jako autora. To jedna z tych sytuacji, gdzie próbuje się zjeść i mieć ciastko. Warszawski nie rozumie, że niektóre działania się wykluczają, a decyzje podjęte przy tworzeniu tego tekstu mają swoje konsekwencje.
Dlatego tak ważnym jest dla mnie wyjaśnienie, że prawdziwym autorem jest Jakub Zgierski. Ma on na swoim koncie Lubimy Czytać oficjalnie tylko jedną książkę, którą wydało prawicowe wydawnictwo Fundacja Cor Dei. Nie mam do niej dostępu, ale „Encyklopedia Antykultury” brzmi na tak samo ideologiczny bełkot. Jest to opracowanie zbiorowe i znalazłom informację, że przynajmniej jeden z autorów powołuje się w nim na marksizm kulturowy. Dla osób chcących zrozumieć, dlaczego to określenie ma swoje korzenie w nazistowskiej propagandzie, polecam artykuł Adama Leszyńskiego dla OKO.press. Pomimo posiadania tak małej ilości informacji o autorze, nie jestem zdziwione, dlaczego zdecydował się na tę współpracę.
Według Warszawskiego książka nie jest publikacją popularnonaukową. Dlatego sięgnęłom po pomoc znanych mi literaturoznawców, od których otrzymałom jasną odpowiedź: książka ta może być uznana za popularnonaukową, ale nie musi. Decyzja zależy od przyjętej klasyfikacji gatunków dziennikarskich. Najlepszym rozwiązaniem jest nazwanie tego wywiadem-rzeką, co zresztą sugeruje wydawnictwo w materiałach promocyjnych.
Warto wyjaśnić, że kategoria książek popularnonaukowych jest często traktowana jako „worek literatury”. Dlatego nie można wykluczyć, że „Red Pill. Samiec Alfa musi wrócić” może być jednocześnie popularnonaukowy i wywiadem-rzeką. Niemniej jednak nie da się zaprzeczyć, że mamy tu do czynienia z wywiadem.
Dlatego tak dezorientujące jest dla mnie, że Roman Warszawski podał się za autora książki będącej zapisem wywiadu przeprowadzonego z nim. Dlaczego to zrobił? Nie mam pojęcia i nie zamierzam snuć teorii na ten temat. Wysłałom do niego oficjalne pytanie w tej sprawie, ale – zgodnie z moimi przewidywaniami – nie otrzymałom odpowiedzi. Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że Warszawski napisał jedynie wstęp, co w mojej opinii nie kwalifikuje go jako autora książki. Uważam, że podszywanie się pod autora to dość żałosne posunięcie, które bardzo negatywnie świadczy o rzetelności Romana.
Brak redakcji, brak korekty
Trudno jest mi traktować poważnie książkę, która jest niczym. Pamiętam dokładnie, że reklamowano ją jako pierwsze polskie źródło wiedzy na temat Red Pilla. Problemem jest to, że nie ma redakcji i korekty, co wyklucza tę książkę z bycia dobrym materiałem.
Teoretycznie jest korekta i redakcja autora, ale dla każdej osoby z minimum wiedzy w temacie to brak redakcji i korekty. Zgierski napisał wiele przypisów, ale część z nich ma błędy i część z nich zawiera nieaktualne informacji. Nie mówiąc o wszystkich miejscach, w których Roman mówi o np. hipergamii, a nie ma do tego w treści przypisów. Rozumiem, że Zgierski nie dostał pomocy w postaci potrzebnej redakcji merytorycznej, ale przeciętna praca licencjacka jest lepiej opracowana.
W trakcie swojej rozmowy Warszawski i Zgierski chwytają się tematów nie tylko z biologii i psychologii, ale także filozofii oraz nauk społecznych m.in. przez rozmowę o problemie dzietności. Niestety widoczny jest wpływ ich poglądów na płeć oraz przywiązanie do patriarchatu, które znacząco kształtuje sposób, w jaki postrzegają świat oraz rozumieją naukę. Dla osób z brakiem wiedzy psychologicznej, to podręcznikowy przykład błędu poznawczego.
Sam wywiad mógł być dobrą bazą pod napisanie ciekawego tekstu. Niestety autor nie miał wyobraźni, aby zrobić z nim więcej. Dlatego dostajemy około 200 stron średnio przeprowadzonego wywiadu bez redakcji merytorycznej z źle opracowanymi przypisami.
Analiza tej książki pod kątem wszystkich błędów oraz antynaukowych głupot, nie jest czymś możliwym do zrobienia w tekście mającym mniej niż 50 stron. Aby zrobić to w pełni powinnam nagrać kilkunastogodzinny materiał jak Cass Eris o anty trans książce „Nieodwracalna krzywda”. Chociaż w mojej opinii dalej nie byłobym w stanie tego zrobić, bo mój tekst byłby trzykrotnie dłuższy niż ich cały ta książka.
Ekspert od bycia ekspertem
Nazwałobym Romana Warszawsiego klasycznym przedstawicielem ideologii Red Pill. Zaznaczę tylko tutaj, że nie brakuje mu wiedzy – problem tkwi raczej w tym, że posiadanie informacji nie gwarantuje jeszcze jej właściwego zrozumienia oraz interpretacji. Dlatego Roman z równą pewnością formułuje wnioski częściowo trafne, pozornie sensowne, jak i całkowicie nieuzasadnione. Za często w swoich przemyśleniach odwołuje się do „chłopskiego rozumu”. Ma skłonność do zakładania, że jego obserwacje rzeczywistości muszą być słuszne. Typowo jego rozumowanie wynika z przekonania, że „widzi, co się dzieje”. Niestety Warszawski, nie bierze pod uwagę własnych błędów poznawczych, o których już pisałom wyżej.
Warszawski wykazuje też fascynację ewolucją – nie tylko w kontekście biologii, ale również psychologii ewolucyjnej, którą często przywołuje. Problemem jest jednak jego ograniczone zrozumienie psychologii jako całości, a także opieranie się wyłącznie na jednym nurcie. Ewolucja jest dla niego narzędziem, którym tłumaczy swoją wizję świata, wykrzywiając przy tym jak krzywe zwierciadło znaczenie oraz rolę ewolucji. To zjawisko obserwuję u wielu przedstawicieli Red Pill, którzy podobnie selektywnie czerpią z tej dziedziny. Tymczasem psychologia ewolucyjna jest mało mierzalna i niezbyt ceniona przez wielu naukowców. Osobom zainteresowanym tym zagadnieniem polecam artykuł Anwesha Satpathy, który szerzej opisuje problem.
Co najciekawsze, Roman całkowicie nie rozumie feminizmu. Jego rozważania na ten temat pełne są błędów, od mylenia poszczególnych fal feminizmu po przedstawianie tego ruchu jako monolitycznej ideologii. Swoje wnioski, choć oparte na niepełnych przesłankach, przedstawia jako obiektywną prawdę.
Na przykład, na stronie 19 pisze: „Oczywiście konsekwencją tego wszystkiego, jak to działa, może być to, że czasami kobiety nie są traktowane tak poważnie jak mężczyźni, ale plusem sytuacji niebycia traktowaną tak samo poważnie jak mężczyźni jest z kolei to, że kobiety nie ponoszą też takiej samej odpowiedzialności za swoje działania jak mężczyźni”.
Roman nie zauważa, że opisuje tu w rzeczywistości dyskryminację, która przez dekady ograniczała prawa kobiet. Gdzie warto zaznaczyć, że Roman nie wierzy w udokumentowane, historyczne bariery. Dla niego sytuacja, w której kobieta jest podporządkowana i kontrolowana, to naturalny element niezbędny dla rozwoju społeczeństwa. Kobieta jawi mu się jako gorsza, słabsza i mniej zdolna istota, przeciwieństwo „racjonalnego mężczyzny”, który nie poddaje się emocjom. Z tego właśnie powodu analizy Warszawskiego w kwestiach społecznych są powierzchowne i pełne przekłamań.
Warto zaznaczyć, że Roman ma wiedzę w zakresie swojej pracy zawodowej. Roman Warszawski to jego pseudonim do działalności Red Pill. Podobno, poza internetową aktywnością w zakresie swojego wykształcenia jest profesjonalny, a jego treści w tym temacie są dobre. Proszę was o nieszukanie go i niepisanie do jego pracodawcy, bo wiem, jak łatwo jest znaleźć jego prawdziwe dane.
Wiec tak Roman jest ekspertem, ale wypowiada się w tematach, o których ma zerowe pojęcie. Psychologia może być jego hobby, ale powinien zająć się innymi tematami. Według mnie błędy i manipulacja opisana poniżej, całkowicie wykluczają go z roli eksperta w każdym temacie. Roman, bądź lepszy.
Chłopski rozum, wielkie błędy
Zgierski starał się przeprowadzić redakcję merytoryczną, ale zdecydowanie mu to nie wyszło. Wyżej wspominałom, że dodał przypisy i starał się jakoś opracować ten wywiad. Niestety jego starania były dość nieudolne i powierzchowne. Przykładów takich sytuacji jest mnóstwo, ale skupię się na moich czterech ulubionych.
Już na stronie czternastej Roman powołuje się na badanie naukowe dotyczące dziedziczenia cech charakteru. Faktem jest, że dziedziczymy cechy po przodkach, ale niestety brak w tekście odniesienia do konkretnego badania. Takie pomijanie źródeł zdarza się tak często, że nawet nie chce mi się tego liczyć. Samo badanie zostało wykorzystane, aby obalić argument z poprzedniej strony. Według Romana wygrywa teraz „teoria czystej tablicy”. Twierdzenie to jest sprzeczne z lewicowym podejściem, które uznaje wpływ na rozwój człowieka wielu czynników wewnętrznych i zewnętrznych, takich jak neuroatypowość, płeć czy kolor skóry. Jako odnośnik Roman wskazuje Johna Locke’a, którego prace są omawiane na kierunkach takich jak psychologia, pedagogika, socjologii czy filozofii — zazwyczaj w celu historycznym oraz aby obalić tę teorię.
Panowie najpierw stworzyli argument, dodali badanie bez wskazania źródła do jego obalenia, a sam argument oparli na teorii z XVII wieku, by przekazać ideologiczny pogląd, który nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Czy to już wzajemne poklepywanie się po plecach?
Kiedy pozwala się mówić Romanowi, wylewa się z niego wiele informacji, które na pozór wydają się naukowe. Znajduje się wśród nich mnóstwo błędów, które są sprzeczne z wiedzą tak oczywistą, że wystarczy podstawowa biologia.
Dam tutaj jako przykład cytat ze strony 15: „Mamy gatunki, w których role płciowe są odwrócone, ułożone inaczej niż u nas, ale są też gatunki, w których zdarza się, samcom donosić ciążę. Oczywiście są to gatunki, które możemy zobaczyć pod mikroskopem, ale takie sytuacje w przyrodzie się zdarzają”.
Konsultowałom ten fragment z kilkoma biologami, którzy nie mieli pojęcia o istnieniu takich organizmów. Mamy przykłady, jak koniki morskie, ale nawet najmniej znane gatunki są za duże na mikroskop. Nie mówiąc już o tym, że mikroorganizmy są niewystarczająco rozwinięte, aby posiadać charakterystyczne cechy płciowe, a większość rozmnaża się przez podział. Jak mam się nie śmiać z książki, w której pojawiają się tak proste błędy z zakresu biologii i psychologii?
Nie mogło zabraknąć także odniesienia do nauki, która została całkowicie obalona, jak wilki alfa i beta. Twórca tej teorii, David Mech, źle zrozumiał relację wilków. W rzeczywistości chodziło o relacje między rodzicem a potomstwem. Do tego stopnia, że autor w 2003 roku wydał nową książkę „Wolves: Behavior, Ecology, and Conservation”. Walczył z błędami, które napisał wcześniej w „The Wolf: The Ecology and Behavior of an Endangered Species”, aż w 2022 roku udało mu się przekonać wydawcę, aby wycofać ten tytuł ze sprzedaży. Dla osób chcących dowiedzieć się więcej, Rivka Galchen świetnie to opisała.
Pomimo tego, że wilki alfa i beta są naukową bzdurą, Red Pill w dużej mierze opiera się na słownictwie zaczerpniętym z tego badania. Nic dziwnego, że zarówno Warszawski, jak i Zgierski odnieśli się do tego. Oczekiwałom, że zrobią to w sposób bardziej inteligentny. Nawet wytłumaczenie się, że „to powstało na podstawie nieaktualnych badań o wilkach, ale stworzyło słownictwo opisujące dobrze przebadane przez Red Pill zjawiska” – byłoby lepsze niż szerzenie tego, co wycofał z obiegu sam autor.
Na sam koniec tego biczowania dam smaczek, który znalazła Rienka. Napisała ona krótką recenzję tej książki, a pod wpływem pisania mojego tekstu sięgnęła po nią jeszcze raz. Postanowiła przeczytać badanie z przypisów m.in ze strony 201, i od razu znalazła różnicę.
To jest aż komicznie nieudolna manipulacja, która opiera się na przekonaniu Warszawskiego i Zgierskiego, że czytelnicy nie sprawdzą źródeł. Badanie wprost zaprzecza temu, że fazy cyklu miesiączkowego wpływają na preferencje kobiet. Rienka znalazła kilka takich „pomyłek” (przykład 1, 2 i 3) i opisała je na Twitterze. Nazwijmy zachowanie Warszawskiego i Zgierskiego tym, czym jest – próbą kłamania i manipulacją faktami.
Jako bonus wyjaśnię, że popkultura nie jest źródłem naukowym dla nauk społecznych. Roman wielokrotnie odnosi się do popkultury, m.in. do animacji dla dorosłych Rick i Morty (s. 11) oraz sitcomu Świat według Bundych (s. 22). Jednak moim ulubionym przykładem jest jego wywód o Titanicu (s. 27 i 101). Rzeczy opisane przez Romana są całkowicie sprzeczne z fabułą filmu, w którym doszukuje się hipergamii. Rose, po latach udanego związku, zostaje zaproszona, by opowiedzieć, co stało się z klejnotem. W odpowiedzi przedstawia historię o tym, jak spotkała biednego chłopaka i wybrała go ponad przystojnym, bogatym i lepiej wykształconym mężczyzną. Ta wątek jest całkowicie sprzeczna z poglądami Romana i nie opisuje prawdziwych wydarzeń. Gdzie scenariusz został napisany przez Jamesa Camerona — mężczyznę, a Roman traktuje go jako przykład zachowań kobiet.
Większości z tych błędów można było łatwo uniknąć, gdyby treść tej publikacji sprawdził ktoś poza Zgierskim. Osobom szukającym wiedzy na temat Red Pill polecam blog Świadomość Związków. Nie są to wprawdzie treści naukowe, ale przynajmniej są całkiem dobrze opracowane i pozbawione zbędnych wywodów.
Według Romana Warszawskiego ta książka nie wymagała redakcji merytorycznej. Dlatego otrzymał to, czego chciał — tekst pozbawiony merytorycznej wartości. Nie powinno to być dla niego niczym nowym, bo jest to cecha większości jego treści Red Pill.
Spróbuję podsumować to zwięźle. Miałom naprawdę niskie oczekiwania wobec tej książki, a Romanowi udało się mnie zażenować. Nie dlatego, że według mnie ideologia Red Pill jest żenująca. Po prostu ta pozycja jest kompletnie niemerytoryczna i to tania manipulacja osoby, która chce szerzyć swoje szkodliwe poglądy. Zmarnowano potencjał Romana, który jest elokwentnym facetem i na pewno mógł stworzyć coś lepszego z pomocą Zgierskiego. Jeżeli nie jara was czytanie kilkugodzinnej rozmowy znajomych, która brzmi jak nagrania przemyśleń na wypadzie na piwo, to polecam szanowanie swojego czasu i sięgnięcie po inną lekturę.
Dziękuję Ari za pomoc w redakcji oraz korekcjie. Gdybyś mi nie pomógł, to ten artykuł najprawdopodobniej nigdy by nie został opublikowany. Jestem wdzieczne za twoją pomoc, motywację i wspracie.
Ps.
Trzy wyjaśnienia:
1) Odnoszę się w większości do przykładów z początku jako wyraz minimum szacunku. Cała książka zawiera takie same błędy, a omówienie początkowych fragmentów powoduje, że w teorii osoba, która to przeczyta, może kupić książkę bez większych spoilerów. Robię to, kiedy nie analizuję prozy, która wymaga odniesienia się do całości.
2) Na początku tekst był dłuższy o 4 strony, ponieważ odnosiłom się do większej ilości naukowych błędów. Wycięłom m.in. odniesienia do badania z portalu randkowego OkCupid (s. 26). Wymagałoby to dłuższego tłumaczenia, dlaczego portale randkowe, kierowane na seks, nie są źródłem wiedzy o relacjach między kobietami i mężczyznami. Nie mówiąc nawet o tym, że Rienka i Ezekiel dobrze już to wyjaśnili.
3) Ten artykuł nie jest wygenerowany przez AI. Dosłownie z ciekawości sprawdziłom wykrywaczy AI i każdy z nich powie wam, że został w 100% napisany przeze mnie. Widać to, bo dalej walczę z chaosem i mam problem z długościami zdań. Do tego zdarza mi się powtarzać, bo za dużo mówię, co widać w moim pisaniu. Precyzuję to, bo miałom o to już anonimowe oskarżenia.
Zrobiłoś dobrą robotę!
Dziękuję i starałom się, aby materiał był edukacyjny. Niestety musiałom sporo z niego wyciąć, aby nie był za długi.
Samo napisanie tego tekstu było nauką ironii i sarkazmu ????????????
Świetny tekst!
Dziękuję <3
Główny problem tego typu książek polega na tym, że autorzy doskonale wiedzą, że to nie musi być dobrze napisane ani nawet sensowne. To jest po prostu kolejny element scamu wycelowanego w ludzi, których omotali wizją prostego wyjaśnienia relacji międzyludzkich. Jest to szczególnie szkodliwe, biorąc pod uwagę pogłębiający się problem samotności wśród młodych ludzi.
Dziękuję za merytoryczny komentarz. Planuję napisać w tym lub przyszłym miesiącu materiał na temat tego, jak Red Pill wykorzystuje m.in. samotność mężczyzn.
Roman Warszawski: *pisze fanfik o Matrixie*
Wiedzmowe pisarki: NJE MOŻESZ TAG NAPISAĆ KSIĄŻKI
Małe wyjaśnienie: w Matrixie czerwona pigułka to metafora bycia trans. Red Pill nie ma nic wspólnego z Matrixem, po prostu wzięli metaforę.
Do tego możesz napisać książkę, jak chcesz. Problemem jest to, że książki bez redakcji i korekty… no ssą xD Cały czas kształcę się w temacie rynku książki. Znam podstawowe zasady dobrego wydawania, czego jawnie nie zna to wydawnictwo.